Mam synka – Henio 3 lata. Gdy upadnie zawsze do niego podchodzę, pytam się czy wszystko w porządku, mówię że mi przykro, całuję i pytam się go „czy już lepiej”. Mój Partner, tata Henia, patrzył na to jak na wymysł matki-wariatki, zarzucał mi że to co mówię brzmi sztucznie.
Ale wiecie co się ostatnio stało? Uderzył się mocno i zaczął jęczeć że się uderzył i go bardzo boli ręka. Wiecie co zrobił mój 3 letni syn? Podszedł do niego, pogłaskał go, pocałował i spytał się czy już lepiej.
Duma milion! Łezka w oku się zakręciła.
Inna sytuacja. Syn zrzucił mi na twarz lornetkę. Zabolało. Powiedziałam „Henio, musisz uważać z ciężkimi przedmiotami, uderzyłeś mnie, zabolało mnie to bardzo”. Widziałam na jego twarzy, że to go poruszyło. Pierwszy raz usłyszałam z jego ust słowo „przepraszam Mamo”, pogłaskał mnie i spytał czy lepiej. Oniemiałam.
To było piękne. Poczułam, ze całe to moje dbanie o zwracanie się do Henia w odpowiedni sposób ma sens, ze to buduje jego poczucie własnej wartości, uczy empatii i szacunku do innych.
Dzieci uczą się przez obserwację. Nigdy nie mówiłam mu „Idź pocałuj tatę bo go boli”. Nigdy nie mówiłam mu „przeproś” bo mnie uderzyłeś.